No i dobiegliśmy szczęśliwie do końca cyklu. Jak zapewne wszyscy wiedzą; w niedzielę odbył się finał a wyniki znajdują się na stronie głównej. Tutaj dodam, że nagroda specjalna dla zawodnika nie nagrodzonego (z pierwszej szóstki) za najwyższą ilość punktów zdobytych w finale, w wysokości 50 zł. przypadła w udziale trzem zawodnikom. Są to: Andrzej Litwiński, Leszek Kostecki oraz Heniek Nowiński. Kupa szmalu, tylko pozazdrościć, ale efekt się liczy.

Wypadałoby podsumować całość, co niniejszym czynię. Turniejów eliminacyjnych odbyło się 50 a w nich wzięło udział łącznie 134 graczy. Jaka była częstotliwość ich grania można było prześledzić na bieżąco na stronie, choćby w zakładce „Klasyfikacja alfabetyczna”. Przypomnijmy tych najaktywniejszych: Piotrek Klubiński grał 44 razy, Olek Czajka 43 a Wojtek Skonieczny 39 razy.

!2 zawodników rozegrało te magiczne 30 turniejów z tym, że tylko 8 z nich znalazło się na pozycji wybierającego, bowiem 4 graczy uzyskało wynik dający miejsce w czołowej 12-stce pomimo rozegrania mniejszej liczby tych turniejów. To w pewnym sensie oddemonizowuje przekonanie o potrzebie rozegrania jak największej liczby turniejów by załapać się do czołówki. I jest jednocześnie wskazówką do ustalenia zasad na nowy sezon.

Jak wygląda dla każdego gracza średni wynik z rozegranych turniejów (z pominięciem 40%-ego wyrównania) zobaczyć można również na stronie „Klasyfikacja alfabetyczna”. Tutaj podam tylko, ze Piotrek Klubiński uzyskał z tych swoich 44 turniejów średnią 56.66% co jest chyba wynikiem imponującym.

Przy tej okazji chciałbym po pierwsze, przeprosić za niedociągnięcia, które miały miejsce w trakcie całego cyklu. Jedne wynikały z mojej nieuwagi inne z nieświadomości a jeszcze inne zostały wygenerowane przez otoczenie, tym niemniej impreza się odbyła chociaż nie do końca w takim kształcie jak to sobie wyobrażałem, ale mam nadzieję, że następna będzie o wiele lepsza.

Z tego miejsca chciałem podziękować kilku kolegom, bez pomocy których tych niedociągnięć byłoby znacznie więcej. Na początek zacznę od „kolegi” Małgosi Turskiej-Marcinowskiej, której pomoc przy powstawaniu, ale i przy redagowaniu tej strony jest dla mnie wręcz nieocenialna. Mówiąc wprost; bez Jej pomocy aż strach pomyśleć. Dziękuję również Darkowi Marczakowi jak i Wojtkowi Lubasowi za systematyczne dostarczanie wyników turniejów, dzięki czemu klasyfikacja prowadzona była z małymi wyjątkami, na bieżąco. Dziękuję Piotrkowi Ilczukowi za sprawne i bezkolizyjne przeprowadzenie turnieju finałowego jak również Zbyszkowi Sobczykowi i Piotrkowi Klubińskiemu oraz kolejnemu „koledze” Kamili Kukule za przygotowanie sali do gry oraz jej skasowanie.

Dziękuję również Kasi Dufrat jak i Maćkowi Dorabiała za pośrednictwo w dostarczeniu na imprezę fantów i pucharów, a Kasi również za wcześniejszą współpracę przy okazji turniejów „prawie wtorkowych”.

Jednak nie mogę się oprzeć potrzebie dodania trochę dziegciu to całości. Po pierwsze, ze zdumieniem obserwowałem zachowanie wielu kolegów po zakończeniu turnieju. Podczas gdy kilku z nich uwijało się przy składaniu stołów, zbieraniu kart, bidding boxów i pierniczków, zdecydowana większość patrzyła na to jakby na widowisko telewizyjne, dziejące się na szklanym ekranie poza ich dostępem.

Druga sprawa to zachowanie się graczy podczas turnieju. Jest to plaga wszystkich wrocławskich turniejów, ale miałem nadzieję, że w kameralnych warunkach, przy zasłonach, przy małej ilości par i niewielkiej salce, na sali gry panować będzie absolutna cisza, zakłócana jedynie szmerem dokładanych kart i poleceniem co należy dołożyć ze stołu. Niestety, jak było każdy kto był, widział. Temu tematowi poświęcę jednak osobny felieton we właściwym czasie.

A na zakończenie, jak zapewne wszyscy się spodziewają nastąpią podziękowania dla szefa, no i tak będzie. Prawda jest bowiem taka, że Staszek Gołębiowski mimo swoich rozlicznych obowiązków zaangażował się bardzo w pomoc przy realizacji tego zamierzenia, za co mu również z tego miejsca serdecznie dziękuję.

Przypomnę, że aktualnie trwa rozpoczęta od 2 stycznia, nowa edycja pucharu pod nazwą Grand Prix Wrocławia. Regulamin tej imprezy jest podobny do tego obowiązującego podczas JPW z drobnymi zmianami, wkrótce go opublikuję, a bieżące wyniki zacznę prezentować od przyszłego tygodnia.Mam nadzieję, że GPW wypadnie bez porównanie okazalej. Czego wszystkim życzę, życząc przy tym jak zwykle na zakończenie:
Udanych impasów, zwłaszcza tych ćwiczebnych

Lech Warężak

21 Komentarzy

  • Arek

    Mimo iż zerkałem na wyniki tylko co 3-4 rundy, mogę powiedzieć, że finał był ekscytujący. Wyglądał bardzo profesjonalnie, gratuluję organizatorowi. Gratulacje dla zwycięzców, także dla wszystkich uczestników.
    Przyznam że po pojawieniu się komunikatu o pucharze byłem trochę sceptycznie nastawiony co do tej inicjatywy, ale po czasie widzę bardzo pozytywne reakcje środowiska i przyznam, że chętnie bym zagrał taki finał gdybym tylko miał możliwość.
    Co do tegorocznego cyklu widzę dwa punkty regulaminu nad którymi trzeba się pochylić:
    1)Carry-over: czy nie zwiększyć roli finału w ostatecznym wyniku? Wyśrubowany wynik kol. Klubińskiego, który był rezultatem nie tylko bardzo dobrej gry, ale również świetnej frekwencji, moim zdaniem dawał ogromną przewagę. Innymi słowy, uważam że warto rozważyć następujący model rozgrywek: eliminacje w których walczymy głównie o wejście do finału i uzyskujemy przy tym skromny carry-over i potem finał, gdzie w bezpośredniej rywalizacji walczymy o zwycięstwo
    2) Liczba turniejów najlepszych które są liczone. 90 brzmi rozsądnie, ale może jednak trochę mniej? Punkt mocno powiązany z tym co pisałem wyżej.
    Niezależnie od ostatecznego kształtu, życzę GPW powodzenia w przyszłym roku, ale mam nadzieję, że to nie jedyna inicjatywa brydżowa jaka pojawi się w tym roku we Wrocławiu i na Dolnym Śląsku

    • Lech Warężak

      No tak.Problem jest i jak zwykle każdy widzi to inaczej. Jest uzasadnienie dla tego co pisze Arek, ale jest też uzasadnienie dla mojej propozycji. To uzasadnienie postaram się przedstawić trochę później. Jak na razie ustalenia te nie mają znaczenia dla przebiegu fazy eliminacyjnej a mam trochę oczekujących tematów i to aktualnych. Więc na razie jak to mówią: proszę grać.

  • Darek

    Jak to się mawia “Klient w krawacie jest mniej awanturujący się.”
    Ale bardziej poważnie, choć nie byłem uczestnikiem to dziękuję za tę inicjatywę, gratuluję zwycięzcom i jestem przekonany, że w przyszłym roku będzie jeszcze lepiej. Może kilku malkontentów przez ten rok, puknie się w makówkę i zrozumie, że to dla nas i dla naszej dyscypliny ale samo się nic nie zrobi. Dlatego dziękuję również wszystkim, mniej lub bardziej zaangażowanym w ten projekt, którzy wspierali Leszka, choćby nie wymagającym wysiłku poskładaniem kaset licytacyjnych po zakończeniu turnieju. Chcąc nie chcąc, były dechy, barometr, sędzia z wyższej półki, nagrody, puchary. Za mało. Tyle, że nikt nie zmuszał, ale cóż, taki nasz brydż jakich brydżystów mamy.

    Mieć tylko nadzieję, że Lechowi nie zabraknie zapału a doświadczenia z pierwszego finału zaprocentują w kolejnym. Dziękuję Leszku. Tak trzymaj!

  • Wojtek Lubas

    Zgadzam się z przedmówcami. Finał powinien być bardziej rozreklamowany (czyżby brydżrama?) tak aby kibice też mieli frajdę nawet na miejscu a nie tylko w internecie. Bo na zdjęciach widać, że kibiców było jeden a nawet dwóch, zdjęcia z podium nie ma, czeków nie widać. Wyniki są niepełne, brak linka do pełnych wyników itp. To wszystko przed nami (strona DZBS po naprawie może tutaj dużo zdziałać), choć Lechowi należą się i podziękowania i gratulacje za realizację. A ponadto sponsorów trzeba :). Może to powinno być tak, że brydżyści zawodowi zrzucają się na taki lokalny puchar Wrocławia? Pozdrawiam i współpracuję nadal.

  • gizbern

    Właśnie w tej chwili przeglądając tę stronę dowiedziałem się o czymś takim jak GPW 😉 nie wiedziałem, że istnieje jakiś długofalowy cykl we Wrocławiu.
    Mam kilka uwag:
    – Arek, czy dobrze rozumiem, ze CO to jedna z trzech sesji finału? Bo jeśli tak to wg mnie zmniejszanie CO to nieporozumienie. Docent naciapał 56% w 44 turniejach a Ty myślisz o tym by zmniejszyć? To ile turniejów trzeba nagrać wg Ciebie by został doceniony tak długofalowy wynik? 100?
    Docent udowadniał wystarczająco wiele razy, że jest lepszy i za to musi być odpowiednia nagroda w postaci CO. Ja to uważam, że przy tak długich eliminacjach to wręcz CO powinno zostać podniesione tak by stanowiło 50% końcowego wyniku. Nie moze być tak, że ktoś zaliczy obecność na setce turniejów nagrywając średnio 47% a w finale będzie miał dzień konia i wygra GPW, bo to tylko wzbudzi śmiech.
    Problem natomiast leży gdzieś zupełnie indziej – to zabójcza dla wielu osób liczba turniejów, które trzeba zagrać by się liczyć w stawce. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem eliminacji byłoby liczenie średniej z np 40-50 (zamiast 72 w sezonie 2017) turniejów. To rownież spłaszczy tabelę i wyłoni faktycznie najlepszych a nie tych co grają po 72-100 turniejów lokalnych rocznie. Liczenie tylko ok. 40 najlepszych wyników zlikwiduje duże różnice w CO a Ci co chadzają regularnie na turnieje mają bonus w postaci większej ilości szans na dobry wynik.
    Liczenie 72 wyników i obniżanie komuś średniej 40% wynikami, bo zagrał np 40 turniejów to kiepski pomysł. Lepiej zaliczać po prostu 40-50 najlepszych wyników i już, bo jesli dobrze liczę to gracz, który przez rok czasu (ca 50 turniejów) raz w tygodniu będzie przychodził na turniej i na każdym z nich robił wynik 60% to po dodaniu mu tych czterdziestoprocentowek uzupełniających wynik do 72 to mu średnia spadnie na ca 53%…
    Naprawdę to wystarczająca nagroda dla takiego gracza? Imo to raczej zniechęca niż zachęca do brania udziału w cyklu.

    – Druga sprawa to zachowanie przy stołach – podobno na finale było głośno? To dla mnie nie do pojęcia i uważam, że natychmiastowe i spore kary to jedyne sensowne rozwiazanie – zero tolerancji dla rozmów w trakcie gry!

    • Arek

      Gizbern dobrze rozumiesz, że CO to jakby jedna z trzech sesji finału. Twój komentarz jest jednak trochę niekonsekwentny. Jak sam zauważyłeś wobec takiego sposobu liczenia, ci co nie grają raz w tygodniu nawet przy średniej ~60% procent zrobią jakieś 53%. Przytoczony przez Ciebie Docent, zagra tych turniejów ze 140 w ciągu roku i jego wynik w długiej fali będzie to 60% lub więcej. Teraz jak CO jest tak wysokie, to jak Ty z twoją średnią 60% ale z 40 turniejów i Docent przystąpicie do turnieju twoje szanse na wygranie są mizerne. Nie wiem jak Ty, ale ja nie lubię grać ze świadomością, że i tak nie uda mi się wygrać. Stąd pomysł zmniejszenia roli CO by (niemal) każdy jednak miał szanse wygrać. Jak ktoś miał dzień konia i wygra tym lepiej! Przecież sport byłby nudny gdyby zawsze wygrywali faworyci. Odwołując się do wydarzeń z boiska: Czy to że Arka Gdynia zagra w pucharach to też śmiech na sali? 🙂

      • gizbern

        A w którym miejscu jestem niekonsekwentny?
        Przecież napisałem by liczyć 40-50 turniejów a wtedy i średnia innych będzie zbliżona do średniej Docenta.
        Różnice w CO zostaną wtedy zminimalizowane a do finału trafią gracze, którzy potrafią jednak coś grać a nie tylko przychodzić na turnieje. Tacy regularsi oczywiście mają bonus w postaci większej ilości szans na nagranie dobrego wyniku, ale przynajmniej w finale nie będą grać gracze którzy przy liczeniu średniej z 30 najlepszych na 44 turnieje mają klopot z wynikiem 50%.
        Proszę mi powiedzieć ile % CO miał w JPW ostatni gracz z listy wybierających który zagrał tyle turniejów, że nic mu nie uzupełniono czterdziestoprocentowkami? Nagrał średnią?

        Zwróć Arku uwagę rownież na to, że cały Twój post dowodzi temu, że obecny regulamin jest bardzo słaby a moja propozycja wyeliminuje problem dużych różnic CO o ktore sie obawiasz 😉
        Zaliczanie mniejszej ilości najlepszych wyników o gwarancja spłaszczenia tabeli i poważny argument za nie zmniejszaniem wagi CO w finale.
        Co do wygrywania to uważam, że sprawiedliwie jest gdy wygrywają najlepsi w long runie a nie Ci co mają dzień konia raz w roku. Jeśli waga CO o który walczy się cały rok ma być zmarginalizowana na finał to po co tak długie eliminacje? Moze od raz wylosujemy wśród faworyzowanych regularsów z Kuźnik kto ma zagrać w finale i niech sobie zagrają finał z zerowym CO we własnym sosie?

        Ps. Arka Gdynia to jeden wielki śmiech 😉

        • Arek

          Dla mnie niekonsekwencją jest to, że krytykujesz pomysły zmniejszenia roli CO a sam proponujesz rozwiązanie, które “spłaszczy” tabelę. Zatem jeśli różnice będą niewielkie i tak decydujący będzie wynik w finale. A i tak do finału dostaną się niemal te same osoby. Dochodzimy niemal do tego samego innymi drogami.
          A przechodząc do sedna: chyba jednym z założeń tego cyklu było promowanie regularnej gry w turniejach i stąd taka a nie inna liczba turniejów liczona do średniej. Twój pomysł nie realizuje tego założenia. Ale to pewnie obszerniej skomentuje koordynator tego cyklu.
          A i co do turniejów na kuźnikach do których tak się zraziłeś: z tego co pamiętam próbowałeś zagrać turniej KMP, na który ze względu na większe zainteresowanie były wcześniejsze zapisy. I była o tym czytelna informacja na stronie. Każdy inny turniej byś bez problemu zagrał 🙂

          • gizbern

            Arku, słowo “krytykujesz” ma dość mocno pejoratywne zabarwienie a ja zawsze będę popierał wszystkie działania, które mają na celu popularyzację brydża. Wyrażam swoją opinię o tym co można imo ulepszyć by efekty były lepsze i jestem daleki od krytykanctwa a bliżej mi do konstruktywnej wymiany zdań 😉

            Być może doszlibyśmy do podobnego celu innymi drogami, ale to nie zmienia faktu, że:
            – aktualny regulamin spowoduje większe różnice w CO niż liczenie do klasyfikacji mniejszej ilości turniejów
            – że do finału trafią gracze, których średni wynik z 72 turniejów będzie mało imponujący
            – Ci co grają lepiej ale tylko max raz w tygodniu to albo się nie załapią do finału, albo jak się załapią, to będzie duża różnica w CO.
            Założenie by cykl promował regularną grę w turniejach jest dla mnie jasny, ale pytanie kogo taki regulamin ma zaktywizować? Regularsi tak czy siak grali i grać będą, więc imo nowy pomysł powinien przekonać do gry tych którzy nie grają lub grają sporadycznie i tu jest kłopot, bo gdy komuś kto przychodzi na turniej raz w miesiącu (np tylko KMP) powiesz o tym, że jest fajny cykl, ale w eliminacjach dobrze by było zagrać więcej niż 72 turnieje w roku to Go zniechęcisz do cyklu niż zachęcisz. “Łyżeczką a nie chochlą” – jak mawiała moja babcia…
            Mniejsza ilość turniejów liczonych do rocznej klasyfikacji da realne szanse większej ilości zawodników, bo w obecnym kształcie jest to formuła dla regularsów, których i tak nie trzeba zachęcać do przychodzenia na turnieje, bo robią to od lat i nic się dla nich nie zmieniło po powstaniu cyklu.

            Masz dobrą pamięć – nie zagrałem KMP na Kuźnikach – to miało być moje pierwsze KMP po około kilkunastu latach przerwy gry w KMP.
            Zagrałem jeden turniej na Kuźnikach z młodym Marcinkiem, ale wiem, że dzwonił się upewnić czy zostaniemy dopuszczeni. A teraz wyobraźmy sobie hipotetyczną sytuację, że Lechu lub ktokolwiek inny załatwia sponsora, który do finału dorzuci kilka tysięcy na nagrody co spowoduje, że 5-10 par graczy dojdzie do wniosku, że zaczną na nowo regularnie grać lokalne turnieje (przypominam – celem cyklu jest aktywizacja!), bo się skuszą na walkę o nagrody. Im lepsi gracze przychodzą na turnieje tym większy prestiż cyklu czy finału co też zachęca do spróbowania swoich sił przeciwko. Zaczną przychodzić na turnieje Bielawski, Dufrat, dwa Wittenbecki, Gaweł, Marcinki, Pysiek, Jaworki, Kluki, ekipa Mirka Fechnera i wielu innych – czy wszyscy bez problemu zagramy na Kuźnikach? Czy gdyby w ostatni poniedziałek 15 maja na Kuźnikach pojawiły się ze 2-3 pary (np ja z Marcinkiem, mój brat z Gawłem oraz Bielciu z Kasią) to zagralibyśmy w turnieju?

          • Arek

            Powiem Ci, że miałem podobne uwagi do twoich jak ruszał jesienny cykl. Ale podobno zebrał on bardzo pozytywne oceny, a i jakby frekwencja na turniejach ciut wzrosła, więc chyba pomysł był trafiony. Cykl nie jest raczej nastawiony na zupełnie nowych graczy (tu mam także na myśli tych nieudzielających się w turniejach lokalnych), ale raczej na tych już grających i odnoszę wrażenie, że spełnia swoje zadanie. A że lepsze jest wrogiem dobrego, dlatego z pewnym sceptycyzmem podchodzę do tak rewolucyjnych zmian jakie proponujesz.
            Zwróć też uwagę, że regularni gracze “którzy tak czy siak grali i grać będą” mogą mieć motywację by zagrać raz na jakiś czas ten turniej więcej i wyciągnąć kogoś nowego i przyprowadzić na turniej. I to już jest pozytywny efekt.
            Przykłady które podajesz, są jednak trochę przerysowane. Każdy turniej miałby problem, gdyby nagle przyszło sporo więcej graczy niż zwykle. Nawet na KMP-ach w Wodniku przy jeszcze większej ilości graczy był by problem ze względu na potrzebę użycia nietypowego schematu ruchu par.
            PS: Nie chciałem Cię w żaden sposób oskarżać o krytykanctwo. W sumie masz racje co do tego pejoratywnego zabarwienia, ale z drugiej strony jakiego synonimu można użyć? “Oceniasz negatywnie” tylko mi przychodzi do glowy

          • gizbern

            (w cudzysłów wzięte cytaty z Arka)
            “Powiem Ci, że miałem podobne uwagi do twoich jak ruszał jesienny cykl. Ale podobno zebrał on bardzo pozytywne oceny”
            świetnie, że zebrał pozytywne oceny i ja nigdzie tego nie neguję tylko zastanawiam się nad tym jak jeszcze można by ulepszyć.

            “a i jakby frekwencja na turniejach ciut wzrosła, więc chyba pomysł był trafiony.”
            super! a może jeśli będzie jeszcze bardziej trafiona to zacznie chodzić jeszcze więcej graczy?

            “Cykl nie jest raczej nastawiony na zupełnie nowych graczy (tu mam także na myśli tych nieudzielających się w turniejach lokalnych), ale raczej na tych już grających i odnoszę wrażenie, że spełnia swoje zadanie. A że lepsze jest wrogiem dobrego, dlatego z pewnym sceptycyzmem podchodzę do tak rewolucyjnych zmian jakie proponujesz.”
            proponowane przeze mnie zmiany a właściwie zmiana jest moim zdanie bardzo mało rewolucyjna. moja opinia o tym by utrzymać wagę CO (a jak już to ją podnieść a nie obniżyć) to nie jest rewolucja tylko opinia, że tak jak jest to jest okej, więc zero rewolucji. pisząc o rewolucyjnych zmianach masz na myśli pewnie to by do długiej fali zaliczano najlepsze 40-50 wyników a nie 72. czy to naprawdę taka rewolucja? hhmmm…
            przecież wszystkim nam chodzi o zwiększenie frekwencji i aktywizację, więc odpowiedz mi proszę na pytanie czy gdyby np dziś ktoś miał chęć powalczyć w GPW to po przeczytaniu w regulaminie, że liczy się 72 wyniki a nie np 40-50 to Go to zachęci do gry czy zniechęci?

            “Zwróć też uwagę, że regularni gracze „którzy tak czy siak grali i grać będą” mogą mieć motywację by zagrać raz na jakiś czas ten turniej więcej i wyciągnąć kogoś nowego i przyprowadzić na turniej. I to już jest pozytywny efekt.”

            doskonale! i mam nadzieję, że tak jest i będzie 😉

            “Przykłady które podajesz, są jednak trochę przerysowane. Każdy turniej miałby problem, gdyby nagle przyszło sporo więcej graczy niż zwykle. ”
            przerysowane? pytam o to czy jedynie trzy (!!!) pary z mojej drużyny zagrałyby w poniedziałkowym turnieju 15 maja gdyby się zdecydowały przyjechać – no więc zagrałyby czy nie? 3 pary – tylko… to nie jest przerysowanie 🙂

          • Arek

            Dwa sprostowania:
            1)liczy się 90 turniejów, chyba że przegapiłem zmianę w regulaminie
            2)Dwie trzy pary jakoś się zmieści, ale zdanie wcześniej wymieniłeś tych graczy kilkunastu. Wspomniałeś też o wielkich nagrodach w finale. O te przykłady mi chodziło

  • gizbern

    I jeszcze jeden argument za obniżeniem ilości 72 turniejów (do 40-50) – turnieje poniedziałkowe i piątkowe są turniejami zamkniętymi – to niby jak chcecie zachęcać brydżystów by licznie brali udział w GPW skoro nie mają szansy na udział w połowie cotygodniowych turniejów?
    A może GPW jest stworzone wyłącznie z myślą o zawodnikach regularnie odwiedzających Kuźniki?
    Ja nie mam zamiaru dzwonić, prosić, pytać czy łaskawie zostanę dopuszczony do turnieju na Kuźnicach. Raz się tam przejechałem po godzinnej wyprawie przez wrocławskie korki i nie zostałem dopuszczony do turnieju z powodu braku miejsc. Ja chromolę w takim razie Kuźniki i wole sobie pograć w saloniku, ale jak nagrać tam 72 turnieje w ciągu roku????
    Ustalone zasady GPW są wg mnie nieuczciwe i warto byłoby wprowadzić zmiany.

  • gizbern

    I jeszcze jedno moje spostrzeżenie być może nie mające pokrycia w rzeczywistości, ale raczej się nie mylę – na turniejach odbywających się na Kuźnikach jest niższy poziom i łatwiej tam o dobry wynik, wiec zachęcanie brydżystów do aktywności i premiowanie jej w długiej fali przy równoczesnym utrudnieniu by zawodnicy brali udział w turniejach gdzie najłatwiej zrobić dobry wynik to niezbyt w porządku…
    moze ja zorganizuję cykliczny turniej zamknięty dla siebie i kilku osób o zerowym WK i nikogo innego nie wpuszczę? Zrobię sobie średnią 80% i będzie super ;)))

    • Darek

      Michał, dosyć późno pisujesz i może to ma delikatny wpływ na formę wypowiedzi ale do rzeczy. Kuźniki : cytuję “Z powodu pogorszenia się warunków lokalowych ograniczamy w turniejach ilość par do 20”, także to chyba clou Twojego problemu. Bywam tam czasem i nie widziałem jeszcze aby odmówiono gry jeżeli byłyby warunki. Turniej nazywa się zamkniętym aby organizator miał prawo odmówić dopuszczenia np. nadużywającego alkoholu zawodnika ( btw. turniej czwartkowy również jest zamknięty, jeżeli poczytasz regulamin). Zachowujesz ramy przyzwoitości to grasz, uwierz mi. Poziom – taki jacy gracze się zjawiają, więc pretensje możesz mieć tylko do siebie. Co do GPW to ma promować aktywność – takie jest założenie i mi nie przeszkadza, że pograją Ci regularni nawet kosztem “poziomu” finału – zasługują – grając dużo. I powiem tak, jeżeli chciałbyś zagrać w finale a będziesz musiał częściej grać to uważam, że cykl spełnia swoje zadanie.

      • gizbern

        Darku, nocami mój mózg pracuje jak torpeda, więc z treścią jest wszystko tak jak być powinno 😉
        Formą wypowiedzi nie chciałem nikogo urazić i bardzo przepraszam jeśli Ty lub ktokolwiek inny odniósł takie wrażenie. Ewentualne przejaskrawienia mają na celu podkreślenie istoty problemów, które dostrzegam.
        Częściowo resztę odpowiedzi na Twój post znajdziesz trochę wyżej w mojej dyskusji z Arkiem.

Skomentuj Arek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *