Od kilku tygodni „afera Sławomira Latały” stała się hitem nie tylko związkowej strony, ale również inne portale brydżowe ten „gorący” temat też chyżo podchwyciły. Zrobiono ze mnie wręcz brydżowego potwora  choć nie znaleziono chociaż jednego naruszonego paragrafu, który upoważniałby piszących do takiego stwierdzenia.
Podczas rozgrywek w Internecie i tych oficjalnych i tych towarzyskich moja żona, nieomal zawsze była moim wiernym kibicem. Używając mojego drugiego nicku, najpierw oglądała rozdanie, a później siadała za mną oczekując moich komentarzy na temat licytacji, obrony czy rozgrywki. Według wielu ekspertów jest to najbardziej efektywna forma nauki. Oczywiście moje analizy co jakiś
czas rozmijały się z faktycznym stanem rozdania, co było widać przede wszystkim w wynikach meczów i było przedmiotem kpin mojego kibica.

Czy użyczenie swojego nicku drugiej osobie można nazwać przestępstwem? Może tu ktoś powiedzieć, że postąpiłem lekkomyślnie, ale przestępstwo to nie jest. Nie ukrywam, że znałem wynik meczu, ale na tym kończą się moje „zbrodnie”. To było jedyne moje „przestępstwo”.

Nigdy nie zobaczyłem rozdania, które bym za chwilę grał.

Komisja Dyscyplinarna PZBS po 4-miesięcznym dochodzeniu, zawieszając mnie na 3 miesiące, stwierdziła to samo, to co o czym byłem świadom od początku. Cytat z orzeczenia: „…dokonaliśmy analizy losowo wybranych kilkunastu meczów, ale – pomimo najczęściej dość dobrej i celnej gry oskarżonego, nie znaleźliśmy rozdań, ani statystycznych zależności, które pozwoliłyby nam postawić zarzut naruszenia par. 12.16 RD.Par. 12 p. 18 RD dotyczy przestępstwa umyślnego…”

Koniec cytatu. Innymi słowy jest niewinny, ale jednak winny. A dlaczego? Kolejny cytat z orzeczenia

„…Wykroczenia miały związek z pełnioną przez S. Latałę funkcją sędziego…”

Jest tylko drobne „ale”. Ja w tych meczach nie byłem sędzią tylko zawodnikiem, który – jak stwierdziła Szanowna Komisja Dyscyplinarna – nie popełnił żadnego przestępstwa.
Czy rozumiecie coś z tego „logicznego” łamańca?

Więc o co chodzi? Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o… wprawdzie znamy zakończenie tego powiedzenia, ale w moim przypadku jest ono inne. Chodzi o to, że ten bezczelny Latała zgłosił swoją kandydaturę na prezesa PZBS, co jest wykroczeniem samym w sobie, a przede wszystkim obelgą dla obecnej władzy, która jest najlepszą władzą w historii PZBS (to wiemy z częstych przekazów obecnego Prezesa), a może nawet i w historii światowego brydża (tego domyślamy się ze świetlanych elaboratów Prezesa). Z taką bezczelnością obecna władza nie mogła się zgodzić. Więc wytoczono przeciw mnie najcięższe działa i ostatecznie …ustrzelono z haubicy komara, bo tak jeden z moich kolegów nazwał finał wielomiesięcznego dochodzenia. Jeszcze przed orzeczeniem Wydziału Dyscypliny jeden z prominentnych forumowiczów określił mnie „mordercą brydża”. Byłem z lekka skonfundowany, ale kolega pocieszył mnie, że dopóki nie nazwano mnie „seryjnym mordercą”, to nie ma się czego obawiać.

We wstępniaku ostatniego Świata Brydża popełnionego przez aktualnego jeszcze Prezesa dowiedziałem się, że:

„…jeden z najważniejszych międzynarodowych sędziów naruszył

-Międzynarodowe Prawo Brydżowe,

– nasze regulaminy,

– etykę,

– zwykłą ludzką przyzwoitość…”

Uff, dobrze że nie jestem odpowiedzialny za pandemię koronawirusa, suszę w Afryce i powodzie w Indiach. Czego boją się dzisiejsze władze PZBS? Może tego, że na zjeździe wytknę ich
błędy, zaniedbania i niekompetencję? A może tego, że mój program rozwoju brydża w Polsce będzie najlepszy? Nie siedzę w ich głowach, ale apeluję do nich:

Spotkajmy się na Walnym Zgromadzeniu i niech delegaci zdecydują, czyja koncepcja brydża przeważy!!! Czyj pomysł na brydżową przyszłość powinien być realizowany!!!

Zamiast deptać moją sędziowską karierę za niepopełnione przestępstwa lepiej powalczmy na argumenty, bo to będzie tylko z pożytkiem dla naszej brydżowej społeczności.

Sławek Latała
24 marca 2021

1 Komentarz

  • Wojtek Lubas

    Sławek nadal nie rozumie, że posługiwanie się cudzym nickiem jest przestępstwem brydżowym tak samo jak posługiwanie się np cudzym dowodem osobistym, paszportem itp. I sam zaprzecza sobie, że znał tylko wynik ale jako zawodnik a nie sędzia w tej samej chwili. Nikt spoza drużyny (nawet żona) nie ma prawa znać wcześniej rozdania bo to jest oszustwo; jeśli sędzia ma do celów sędziowania oddzielny nick to powinien on być używany PRZEZ NIEGO (a nie żonę) w trakcie sędziowania a nie w trakcie grania meczu, turnieju itp bo inaczej to się robi klipa a nie zawody sportowe. Jeśli mogę komentować wysokość kary orzeczonej to jest stanowczo za mała – oczywiście jeśli przewinienie jest prawidłowo udokumentowane. Wstyd dla środowiska sędziowskiego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *