Dzisiaj trochę o brydżu na Dolnym Śląsku, wszak nazwa strony zobowiązuje. Życie brydżowe w regionie jakoś się toczy. Jest kilka ośrodków dość aktywnych, kilka średnio aktywnych i kilka w zasadzie martwych. Przy czym aktywność ta jest, rzecz jasna na miarę czasów. A miarą tą jest fakt,  że kiedyś we Wrocławiu na dworcu grało i 60 par a teraz jak jest każdy widzi.

Ale dla równowagi jak pamiętam swoje brydżowe początki, a miało to miejsce w Bolesławcu, tam wówczas na cotygodniowe turnieje przychodziło 12 do 14 par a teraz w Bolesławcu gra się dwa razy w tygodniu przy udziale 12-16 par. Ale już w Jeleniej Górze, grało się w Cieplicach w klubie Gencjana w tygodniowych turniejach grało ponad 30 par. Ściągali ze Szklarskiej Poręby, z Karpacza. Teraz jak widzę gra się turnieje na niecałe 10 par.

Gra się jeszcze i w Zgorzelcu i w Legnicy i w Lubiniu. Gra się także w Złotoryi i Lubaniu. Wiele ośrodków dysponuje swoją stroną internetową. Strony mają: Bolesławiec, Jelenia Góra, Lubań, Zgorzelec, Złotoryja, Milicz, stronę ma Tomek Baj  z Lubina, no i pojawia się nowa; strona brydżowa Sulikowa, ale ta jak efemeryda; pojawiła się, pobyła troszeczkę a teraz jest niedostępna.  Natomiast zupełnie zanikło życie brydżowe w południowej części naszego województwa. Niegdyś dynamiczne ośrodki takie jak Wałbrzych, Kłodzko, Duszniki w zasadzie przestały oddychać. A jeśli nawet i oddychają to w całkowitym podziemiu. Zwracam uwagę, że cały czas mówimy tutaj o codziennym, no może tygodniowym życiu brydżowym a nie o rozgrywkach ligowych. W niektórych ośrodkach z wpisowego finansuje się nagrody w innych wpisowe jest minimalne i gra się tylko o sławę

Jak z pobieżnego przeglądu wynika frekwencja na turniejach to przeciętnie 8-10 par, wyjątek jak już pisałem stanowi tu Bolesławiec, ale tam jest specyficzny klimat dla pasjonatów tego sportu. Kiedyś wielkim orędownikiem tej gry był nieżyjący już dawno, Zbyszek Obidowicz,  którego umiejętności były odwrotnie proporcjonalne do zapału, ale dzięki swoim wpływom w strukturach decyzyjnych miał duży możliwości oddziaływania na życie brydżowe w mieście. To było dawno, a teraz zebrała się grupa zapaleńców, którzy wkładają dużo serca, czasu i pracy by brydż w mieście był widoczny. O skuteczności ich działania świadczy choćby fakt porwania się i realizowania GP par oraz corocznych rozgrywek o Mistrzostwo Polski Teamów. Życzyć należy im i nam by w tym zapale wytrwali bo już dochodzą głosy o „zmęczeniu materiału”.

W ubiegłym sezonie na Dolnym Śląsku zarejestrowanych (z opłaconymi składkami) było 647 zawodników. A zawodników niezgłoszonych, włącznie z tymi którzy jeśli grają to robią to w „w największym turnieju świata”,  było 878. Uwzględniając, że być może połowa z tej listy jest już w lepszym świecie to i tak liczba osób pozostających w chwili obecnej poza związkiem jest nadzwyczaj duża. Zasadnym jest zatem pytanie; co spowodowało odsunięcie się tak dużej liczby ludzi od brydża zorganizowanego.

Na to pytanie postaram się cos powiedzieć w nieco innym terminie. Chociaż nie bardzo wiem czy taka odpowiedź jest w ogóle możliwa, ale może przynajmniej sprowokuje do dyskusji z której być może coś wyniknie.

Dane na sezon bieżący są jeszcze niekompletne, gdyż sezon się dopiero rozpoczął, trwają jeszcze ruchy transferowe a ponadto, strona internetowa  DZBS-u jest w przebudowie. Ale jak wynika z pobieżnego przeglądu, nie odbiegają zbytnio od ubiegłorocznych.

Od czasu do czasu na terenie regionu, jakiś ośrodek organizuje turniej o zasięgu poza klubowym. Frekwencja na tych turniejach jest różna, od 20 kilku par po 60 kilka. Takim renomowanym turniejem jest turniej organizowany z okazji Dnia Niepodległości w Lubiniu. Warto tu również wspomnieć o czerwcowym turnieju w Ostrzeszowie, popularnych „pasztetach”. Tak na marginesie, przed wielu laty o podobnym zasięgu był turniej  w Górze ba kongres, ale jakoś mu się zmarło.

Tak przy okazji myślę, że dobrym pomysłem byłoby reaktywowanie rozgrywek o Grand Prix Dolnego Śląska. Okazuje się, że niby można, niby warto, ale jest jeden problem, no a jak problem to  wiadomo jaki. Jest to sprawa finansów. Idzie mianowicie o to, ze turniej finałowy powinien być bogatszy w nagrody, a tych z samego wpisowego nie da się sfinansować. . No to pomysł jest taki, że z każdego turnieju eliminacyjnego pewna część wpisowego powinna zasilić fundusz nagród na finał. Rzecz jasna odpis ten musiałby być sfinansowany przez uczestników turnieju, no i to jest ten problem bo jest opór przeciwko podnoszeniu opłat za udział w turniejach, które i tak są chyba dość wysokie w stosunku do nagród. Rozwiązaniem byłby sponsoring generalny dla całego cyklu no i tutaj trwają poszukiwania jak na razie mało skuteczne. Ale bądźmy dobrej myśli. A na koniec jak zwykle:

Udanych impasów, nawet tych ćwiczebnych.

Lech Warężak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *