Dawno, dawno temu, w miesięczniku „Brydż”, publikował swoje niezwykle poczytne felietony pewien ówczesny brydżysta, a obecnie dość ekscentryczny polityk, przy czym określenie „ekscentryczny” jest niezwykle łagodne w stosunku do Jego poczynań.
Felietony te ukazywały się regularnie co miesiąc pod tytułem „Pewnego razu”. Równocześnie w miesięczniku była też rubryka zatytułowana „Brydż u Pani Zuli”, która to tytułowa Pani Zula niby grała w tego brydża wcale, wcale, ale mistrz uczył ją jak grać jeszcze lepiej. I w którymś z numerów, zapewne kiedy autorowi rubryki „Pewnego razu” zabrakło materiału, a naczelny ponaglał Go do złożenia felietonu, ten napisał co następuje:
Pewnego razu
Pojechałem na wczasy z Panią Zulą.
I to był cały felieton. Ponieważ moim tekstom daleko do tych z miesięcznika. Politycznych planów na miarę owego polityka również nie mam. Nie mam też żadnych szans na wyjazd z Panią Zulą, chwilowe opóźnienie w materiałach publikowanych na stronie muszę uzasadnić nieco szerzej, co niniejszym uczyniłem.
Oznajmiam przeto, że wyjeżdżam na narty a w związku z tym aktualizacja strony ulegnie drobnemu przesunięciu, za co tych, którzy z niecierpliwością czekają na bieżącą klasyfikację, jak również tych, którzy z równą niecierpliwością oczekują na dalszy ciąg historii brydża wrocławskiego serdecznie przepraszam. Wszystko to będzie z tygodniowym (z kawałkiem) opóźnieniem. A tym czasem jak zwykle:
Udanych impasów, zwłaszcza tych ćwiczebnych
Lech Warężak