Chociaż szczerze mówiąc nie jestem tak do końca pewien, czy ten manewr można do kategorii blefów zaliczyć. Z powodu wprowadzenia w błąd przeciwnika i owszem, ale szanse na wprowadzenie w błąd partnera są zerowe.
Chyba jednak jest to manewr z pogranicza blefu i zagranie nieczystego, czyli faulu. Zobaczcie zresztą sami.
Dawno, dawno temu, kiedy to bohater opisywanego tu rozdania był początkującym brydżystą , teraz jest już statecznym emerytem (chociaż do tej stateczności to mam, nie tylko zresztą ja, niejakie wątpliwości) i jak prawie każdy początkujący brydżysta, szans na , jak to mawiał nieżyjący już gracz wrocławski o ksywce Szef Torba – ” naruszenie mistrzów” upatrywał w wielce nietypowych manewrach.
No i mamy rozdanie, czołowa para Wrocławia doszła do końcówki w starym kolorze, powiedzmy w piki. Nasz kolega już wcześniej przygotował grunt pod nietypowy manewr. Skąd wiedział, że go wykona? Ano znikąd, po prostu w myśl zasady, „myjcie się dziewczyny nie znacie dnia ani godziny” co w przekładzie na nasze oznacza, że zawsze trzeba być przygotowanym na wszystko. Przygotowanie polegało na tym, że po wyjęciu kart z pudełka, powoli i metodycznie układał je , karta po kracie (no chyba kolorami) od prawej do lewej, od pików poczynając. Są to czasy, kiedy podczas gry się paliło papierosy a bidding boxów nie było nawet w projekcie.
W rzeczonym rozdaniu nasz bohater ma trzecią damę atutową. W trakcie licytacji, widząc, że przeciwnicy licytują dość dziarsko, damę tę przestawia ze strony prawej swojej talii na stronę lewą.
Po skończeniu licytacji, następuje wist, dziadek wykłada karty a rozgrywający zastanawia się nad rozgrywka. W tym czasie koleś wykonuje chaotyczny ruch, strącając ze stołu pudełko papierosów a schylając się po nie, opiera rękę z kartami na stole, odchylając przy tym jej zawartość w kierunku rozgrywającego, który chcąc nie chcąc prześwietlił znaczna część jej zawartości, oczywiście tę z kolorem atutowym, jednak kilka kart było zakrytych a w tym owa dama atutowa, która jako się rzekło, wcześniej została przełożona na lewą stronę wachlarzyka
Papierosy zostały podniesione, rozgrywający przetrawiwszy dodatkowe informacje, skonstruował plan rozgrywki i ze słowami: „patrz Chrzan jak to się rozgrywa” w szybkim tempie w rozdaniu w którym wszyscy brali lew 10, zanotował wynik -2.
Jeśli to był blef, to był to blef zakamuflowany. Bo taki sam manewr można wykonać bez kamuflażu. Przytoczę tu za cytowanym tu już wielokrotnie Karolem Mykietynem.
„Przed laty w Krakowie opowiadano, że Kuklewicz rozgrywał szlemika przeciwko Niedźwieckiemu, a ten niezwykle rutynowany i przebiegły gracz schował damę atu pod blotki i podejrzanie niedbale odchylił karty, umożliwiając filunek.
-Panie Henryku! Pan ma 12 kart, zareagował błyskotliwy Czesio.”
Tu sztuczka się nie udała bo zabrakło kamuflażu.