No i udało się. Po całorocznych zmaganiach, po kilkutygodniowych oczekiwaniach, czołowa dwunastka wraz z dobranymi przez siebie partnerami rozegrała finałowy turniej o Grand Prix Wrocławia. Wyniki jakie są, zobaczyć można na stronie DZBS-u a ja ograniczę się w zasadzie do uwag czysto organizacyjnych.  Wpisowe do turnieju nie było wcale takie małe, ale zważywszy, że całość wpisowego poszła na nagrody, wydatek ten, myślę dało się przeżyć. Jeśli dodatkowo zważyć iż za dopłatą 10 złotych dostawało się zupełnie przyzwoity obiad a ponadto wszyscy startujący otrzymali jakieś drobne upominki, mam nadzieję, że te 60 zł. nie zostało tak bezpowrotnie stracone.

To, że impreza tak wyglądała jak wyglądała zawdzięczmy wsparciu finansowo-materialnemu kilku osób oraz instytucji. Tutaj chciałbym im wszystkim podziękować . Zacznę od Hotelu Premium Jasek, który udostępnił bezpłatnie salę na rozegranie turnieju. Ponadto zaoferował obiady w przystępnej cenie oraz kawę i herbatę na zakończenie imprezy. Finansowo wsparli nas  organizatorzy wrocławskich turniejów. To dzięki ich wsparciu, cena obiadów ograniczyła się do 10 zł. a pozostało jeszcze pieniędzy na opłacenie zarządu głównego za uznanie naszego turnieju jako jednogwiazdkowego, co oznacza przyznanie uczestnikom połowy punktów kwalifikacyjnych w postaci aPKLi. Mam tu na myśli Arka Poziemskiego, Darka Marczaka oraz Andrzeja Robaka z małżonką. Swój wkład wniósł również zarząd okręgu, przeznaczając całość wpisowego na nagrody, fundując puchary, opłacając sędziego jak również finansując transport stołów do gry. Sprawne przeprowadzenie turnieju zawdzięczamy Sławkowi Zimniakowi. Okazało się, że turniej można przeprowadzić sprawnie bez zakłóceń i opóźnień czasowych a także w ciszy  (no prawie) i bez wytykania partnerowi  jego zagrań a także definiowania jego stanu umysłu (nazbyt impulsywnie). Czyżby stwierdzenie: „klient w krawacie jest mniej awanturujący się” raz jeszcze miało się sprawdzić. Wprawdzie nie wszyscy w tych krawatach byli no i nie wypominając, niektóre stroje niekoniecznie były wieczorowe to jednak średnia była nienajgorsza.

Oprócz nagród finansowych mieliśmy do dyspozycji szereg  upominków rzeczowych. I tutaj lista ofiarodawców jest dość długa, że wymienię po kolei; Wrocławskie Centrum Treningowe SPARTAN, Ego Body, Crusar , DZBS jak również nasi koledzy a mianowicie Krzysiek Lewandowski oraz Piotrek Kulesza. Dość powiedzieć, że łączna pula nagród zamykała się kwotą dobrze powyżej 3500 zł. Wszystko to zostało rozdysponowane podczas zakończenia, które z założenia miało mieś charakter spotkania relaksującego po turnieju. Zresztą w programie „stojało napisane” jako ostatni punkt programu BANKIET a podczas niego ogłoszenie wyników, rozdanie nagród i pucharów oraz niespodzianki. Tym większe moje zdumienie wywołał widok kilku zawodników, którzy na zakończenie „przytarabanili„ się w kufajkach w czapach oraz rękawicach. Zapewne trochę przesadzam, ale  jest to bolączka wszystkich turniejów, zakończenia odbywa się w obecności nielicznej grupki zainteresowanych oraz organizatorów, a atmosfera przypomina sytuację z peronu dworca kolejowego na moment przed odjazdem pociągu.

Kilka tygodni temu, jeden z kolegów zadeklarował, że na zakończenie turnieju, czyli na ten „bankiet” przygotuje tort. No i dobrze, aliści w piątek przed południem dzwoni, że ten tort mu nie wyszedł gdyż za mocno nasączył jego elementy i zamiast tortu wychodzi jakaś rozdyźdana bryja. Muszę powiedzieć, że to mnie trochę zmroziło, ale przekonałem  kolegę by jednak tort ten przywiózł i jakoś produkt ten zarekomendujemy. Zgodził się pod warunkiem że nie powiem kto jest jego twórcą. No dobra, przystałem na to.

Jednak z niedzielę rano już na miejscu, kolega od tortu powiedział, że żona kategorycznie zabroniła mu występować z tym produktem a ten jako człowiek słowny, nie chcąc mnie zawieść, by nie załamać imprezy zakupił dwa tory, które zresztą były smakowite. Ponieważ dalej jestem związany tajemnicą i tak do końca nie mogę zdradzić komu te torty zawdzięczamy, powiem tylko, że jesteśmy świadkami narodzin nowej świeckiej tradycji kiedy to zwycięzca bieżącej edycji, na zakończenie następnej stawia tort. Może i dlatego, mi do zwycięstwa zabrakło 0.12%. A Pan Janek powinien już zacząć kombinować jak z tą tradycją sobie poradzi, pod warunkiem, że cykl GPW będziemy kontynuować w roku bieżącym

Na zakończenie rzut oka na sportową stronę imprezy i będzie to rzut bardzo osobisty. Pomimo wysiłków moje partnerki a i czasami moich, nie udało mi się tego turnieju wygrać a to za sprawą „pomroczności jasnej”, no bo popatrzcie na jeden z przykładów i osądźcie sami czy można to nazwać inaczej.

Rozdanie 9 druga sesja, mamy kartę na pozycji E następującą: W87, D1043, 9743,52. Przeciwnik przed nami pasuje, my też a ten z lewej otwiera 2, partnerka to kontruje a przeciwnik skacze w 4. Pasujemy, otwierający też, partner „zapodaje” 4 a przeciwnik idzie w obronę 5. Co teraz? Bijemy się z myślami pasować czy mając taki fit pójść wyżej. W wyniku tej” bijatyki myśli” licytujemy jednak 5 co kończy licytację. Niestety, wygrać się tego nie dało i jako jedyni oddajemy zapis przeciwnikowi za czyste zero. Pasy dają nam zapis 40%-towy a kontra na 5 trefl 60% a to oznacza, że o tort w roku przyszłym musiałbym się martwić ja i być może byłby to dodatkowy powód by z organizacji cyklu zrezygnować?

A całe rozdanie wygląda następująco:

♠ 10 4 3 2
A
W 10 8 6
♣ D 9 8 6
♠ A K 9 5 ♠ W 8 7
K W 8 6 5 2  D 10 4 3
K D  9 7 4 3
♣  W ♣ 5 2
♠ D 6
 9 7
A 5 2
♣ A K 10 7 4 3

No ale gdyby ręka W zawierała trefla mniej to sytuacja byłaby zupełnie inna.

 

A na zakończenie jak zwykle:

Udanych impasów, zwłaszcza tych ćwiczebnych

 

 

 

7 Komentarzy

  • Wojciech Lubas

    Tym wpisem na pierwszej stronie mnie obrażasz czy tylko próbujesz?
    Jeśli nie rozumiesz problemu to przeczytaj jeszcze raz regulamin GP Wrocławia 2018 (w kontekście regulaminu Kuźnik), którego jesteś Autorem. Jako że do mnie imiennie wpływają uwagi co do otwartości liczących się do GP Wrocławia turniejów to poczułem się do obowiązku tego zasygnalizowanie. Może jednak faktycznie to wszystko olać i nadal będzie zrzeszonych brydżystów parę tysięcy w małym kraju europejskim. Ponieważ ja swojego zdania się nie wstydzę to proszę jeśli zamieszczasz moje uwagi podpisuj je imiennie.

    • Lech Warężak

      Jednak nie musimy zgadywać kto jest autorem tej supliki. Więc oświadczam Ci, że ani nie miałem zamiaru Cie obrazić ani też nie próbuję tego robić. Jeżeli odczułeś to inaczej to znaczy, że Twoje wystąpienie jest nie końca czyste. Zauważ, że zacytowałem zdanie nie podając autora a to z tego powodu, że nie był to komentarz do czegokolwiek, tylko zdanie jednego z członków zarządu z którym jako prowadzący imprezę, jako autor regulaminu, mając przekonanie o słuszności swoich poczynań muszę polemizować a tego mi się po prostu nie chce bo to już przerabialiśmy. I przy swoim przekonaniu pozostanę. Natomiast skoro poczułeś się w obowiązku występować na szaniec w imieniu mas to proszę bardzo, otwieramy tę puszkę Pandory, jednak mam nadzieję, że na tym się skończy. Tak na marginesie tych “zamkniętych” turniejów na Kuźnikach, porównaj frekfencje na tych Kuźnikach właśnie, na tych również w pewnym sensie “zamkniętych” czwartkowych, których atmosfera tak bardzo Cię razi z frekfencją oraz atmosferą na tych otwartych wtorkowych może wówczas znajdziesz odpowiedź na pytanie dlaczego do cyklu wliczają się wszystkie turnieje.

  • Wojciech Lubas

    Poczytaj więc w “swoim” regulaminie pkt 2 i dalsze w kontekście regulaminu Kuźnik. I nie chodzi mi o ograniczenia ilości graczy (sale są małe, na Kuźnikach ponad 10 stołów nie da rady) ale o zamkniętość tych turniejów. Jeśli gracz “zamknięty” przed Kuźnikami ma mieć szanse przy dobrej grze to musi grać wszystkie w roku turnieje wtorkowe i czwartkowe a to nie jest sprawiedliwe dla rywalizacji sportowej, co chyba jest nadrzędnym celem każdego GP. Dla dobra naszych nerwów kończę te polemiki, bo Cię nie przekonam do swoich racji. I dlatego też wszyscy młodzi brydżyści grają na różnych forach elektronicznych i omijają brydż w realu, w tym sędziowanie i organizację turniejów. Pozdrawiam.

  • Dariusz Budnik

    Wojtku, odpuść sobie już może tego brydża. Jestem przekonany, że wyjdzie to na zdrowie Tobie i Twoim bliskim a brydżowi też pewnie się polepszy.

Skomentuj Ania Jankowska Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *