Przedostatni turniej tegorocznego cyklu GPDŚ poza nami. Dobra, dobra, nie bójta się. Turnieju jak widać nie wygrałem ale też zgodnie z poprzednio złożoną deklaracją nie będę opisywał jak to się stało. Napisać jednak muszę, zobligowany wypowiedzią kolegi, który w przerwie, mocno poddenerwowany zwrócił się do mnie z takim mniej więcej tekstem- napisz jak w rozdaniu 14-tym można nie zagrać końcówki. Napisz a ja to przeczytam.
Więc zgodnie z życzeniem, Panie Robercie piszę. Chociaż szczerze mówiąc jak można nie zagrać tej końcówki tak naprawdę to nie wiem, wiem natomiast jak nie zagrałem jej ja. Oto rozdanie:
Rozdanie 14, rozdawał E, obie przed.
♠ W 10 5 | ||
♥ 9 2 | ||
♦ A K 7 5 | ||
♣ W 4 3 2 | ||
♠ K 9 8 6 4 | ![]() |
♠ A D 7 3 2 |
♥ K 10 3 | ♥ 7 5 4 | |
♦ 4 3 | ♦ W 9 2 | |
♣ 8 7 3 | ♣ D 6 | |
♠ | ||
♥ A D W 8 6 | ||
♦ D 10 8 6 | ||
♣ A K 10 9 |
zaś licytacja u mnie na stoliku biegła tak:
Partner E Ja W
– pas 1♥ pas
1 BA 2♠ x xx
pas pas 3♣ pas
4♣ pas pas pas
I prawdę mówiąc nie bardzo wiem kto tutaj zawinił bardziej, ja nie licytując dalej czy partner bojaźliwie chowając te swoje prawie 10 PC. Faktem jest, że trafiając damę trefl wziąłem lew 12 za całe 170 i 36.33%. Końcówkę grały tutaj zaledwie dwie pary w tym jedna biorąc lew 12 zanotowała pełnego maksa.
A frustracja Roberta staje się bardziej zrozumiała gdy się zobaczy, że drugą parą grającą tutaj końcówkę był Jego przeciwnik biorąc wprawdzie lew tylko 11 ale zapisując sobie aż 93% maksa. Ale prawdziwy szok Robert przeżył dowiedziawszy się, że jedna para doszedłszy do szlemika karowego, który jest po prostu sztywny, szlemika tego przegrała i to bez dwóch. Nie powtórzę jakim epitetem określił rozgrywającego, bo może to przeczyta jakiś małolat, ale wynik jest zaskakujący. a oto co się stało w rozdaniu.
Gramy mianowicie szlemika karo z ręki N po oczywistym wiście w pika. Bijemy tego pika na stole atutem, przechodzimy do ręki asem karo i gramy kiera stawiając w stole waleta a zawodnik W bez chwili wahania tego waleta przepuszcza. No i co teraz?? Zgrywamy trzy kara utrzymując się w ręku i ponawiamy 100-procentowy impas kierowy, niestety ten nie wychodzi i oddajemy jeszcze dwa piki i zamiast czystego maksa notujemy czyste zero. Taką sztuczkę wykonał Maciek Rochowicz na Mariusza Ilnickiego, któremu nie pozostało nic innego jak po wstępnym, delikatnie mówiąc szoku, pogratulować zagrania przeciwnikowi co zresztą i zrobił.
Panie Robercie obietnicę spełniłem częściowo teraz musi Pan to przeczytać.
Kończąc, życzę jak zwykle udanych impasów, szczególnie tych ćwiczebnych.