Na początek luźna uwaga; Dla tych co mieli w zwyczaju wypić podczas turnieju piwko albo i dwa, nastały ciężkie czasy.
A teraz do rzeczy, dawno, dawno temu kiedy turnieje odbywały się na dworcu głównymi a bywało, że startowało tam ponad 50 par (tak, tak trochę ludzi grało w te karty we Wrocławiu) zdarzyło się takie oto rozdanie:
♠ A K 10 9 6 5 2 | ||
♥ K 7 3 | ||
♦ D 4 2 | ||
♣ – | ||
♠ W 8 | ♠ D 7 4 | |
♥ D 10 9 8 | ♥ A 6 5 4 | |
♦ K W 10 8 | ♦ A 3 | |
♣ D 10 3 | ♣ A W 9 2 | |
♠ 3 | ||
♥ W 2 | ||
♦ 9 7 6 5 | ||
♣ K 8 7 6 5 4 |
Ponieważ założenia nie są tutaj istotne, pomijam je a rozdawał N i otworzył, jak to mówią rewolwerowo 4♠. Zawodnik E to skontrował no a S i W spasowali i trzeba było to grać. Widać wyraźnie, że kontraktu nijak się wygrać się nie da i trzeba paść i to nie bez jednej. No ale się gra.
Na wiście E zaciągnął A♥ od W poszła 8-ka (najmłodsza; mam kierów 4) ale N, trochę obraz zaciemnił dokładając 7. Dla E wyglądało to na lawintala, więc poszedł w A♦, teraz W zachęcił, ale również 8-ką. A N znowu sprytnie dołożył 4. E się trochę zasępił; żadnego wistu w jego mniemaniu partner nie zaakceptował no to pociągnął A♣, ale ten wziął w łeb. Teraz do gry przystąpił N. Zagrał K♥, kiera przebił w stole a na K♣ wyrzucił D♦. Powstała taka oto sytuacja:
♠ A K 10 9 6 5 | ||
♥ – | ||
♦ 2 | ||
♣ – | ||
♠ W 8 | ♠ D 7 4 | |
♥ D | ♥ 6 | |
♦ K W 10 | ♦ 3 | |
♣ D | ♣ W 9 | |
♠ – | ||
♥ – | ||
♦ 9 7 6 | ||
♣ 8 7 6 5 |
No i teraz zagadka pierwsza, która karta wzięła kładącą lewę? Bo to, że jako obrona mamy jeszcze 2 lewy do zabrania to oczywiste.
Już? To popatrzcie; teraz rozgrywający zagrał trefla ze stołu, przebijając go w ręce a następnie zagrał dwa piki i po raz trzeci pika i do ręki dostaje się E, który zagrywa bezpiecznie W♣. N to przebija i mamy końcówkę teraz taką:
♠ 10 9 | ||
♥ – | ||
♦ 2 | ||
♣ – | ||
♠ – | ♠ – | |
♥ D | ♥ 6 | |
♦ K W | ♦ 3 | |
♣ – | ♣ 9 | |
♠ – | ||
♥ – | ||
♦ 9 | ||
♣ 8 7 |
Jeśli sądzicie, że kładącą lewę wzięła figura karo to jesteście w błędzie. Bo teraz N zagrał dwa piki wyrzucając ze stołu karo i trefla, E usuwa trefl i kiera a W, trochę zbałamucony wyrzuceniem przez N kilka lew wcześniej damy karo, usuwa z ręki obie figury karo. Po zgraniu dwóch pików N kładzie przed sobą 2♦ a E dodaje swoją nędzną trójczynę i nie wierzy własnym oczom, trójka bierze lewę. A oglądał te trójkę ze trzy razy i to z każdej strony.
E wziął w rozdaniu cztery lewy no i niby słusznie; skontrował i nie wypuścił. Jak widać w rozdaniu tym dwóch graczy plus ja, wykonało poważny kawał roboty i każdy z nich, mniej lub bardziej aktywnie uczestniczy w życiu brydżowym Wrocławia do dnia dzisiejszego i tutaj zagadka druga, czy uczestnicy tego rozdania pamiętają je? Dodam tutaj, że zawodnik grający na E był przez swojego ówczesnego partnera nazywany „dzieckiem szczęścia” no i jak widać, tytuł ten należał mu się jak najbardziej zasłużenie.