Piątek, rozdanie 20. Obie przed, rozdawał  W i rozdał na swojej linii taki papier:

♠ K 5 ♠ A 4
A W 9 8 6 4 K 5
9 6 A D W 5 4 3
♣ A W 3 ♣ 10 9 6

I pytanie;

Jaki kontrakt, widząc obie ręce  chcielibyśmy z tym rozdaniu rozgrywać?

Jeśli nie oddaje się lewy karowej i kiery dają lew sześć to w bez atu bierze się lew 15 i dobrze byłoby grać wielikana. Natomiast, jeśli król karo nie stoi i chybimy damę kier to jednak kontrakt bezatutowy jest gorszy i po, chyba oczywistym wiście pikowym będą kłopoty  i lepiej jest grać końcówkę kierową. Pomijam tu, rzecz jasna możliwości pośrednie.

Ale pytanie jest również takie; czy bilans rozdania pozwala pomyśleć o kontrakcie premiowym? Ponieważ, wydaje się, że jednak trochę brakuje, dajemy spokój szlemikom i pozostaje problem, grać końcówkę bezatutową czy końcówkę kierową i jest to test na to czy się jest optymistą czy też pesymistą.

A jak było w rzeczywistości? Na 6 rozgrywających (bo grało się na sześciu stolikach), dwóch wybrało kontrakt bezatutowy (optymiści) a czterech kontrakt kolorowy (czyli Ci drudzy). A ponieważ całe rozdanie wyglądało tak:

♠ D 9 7 6
D 10 3 2
7
♣ 7 5 4 2
♠ K 5 ♠ A 4
A W 9 8 6 4 K 5
9 6 A D W 5 4 3
♣ A W 3 ♣ 10 9 6
♠ W 10 8 3 2
7
K 10 8 2
♣ K D 8

to materializuje się koncepcja pesymisty.

Wprawdzie  idą obie końcówki, ale do ich wygrania potrzebny jest zastosowanie bardzo nietypowej operacji kierowej (impas do krótkości) której nikt z rozgrywających nie wykonał.  Mimo tego dwaj rozgrywający poradzili sobie z rozdaniem biorąc po 10 lew, jeden grając w bez atu, drugi 4, ale dokonali tego nie tyle dzięki genialnej rozgrywce co przy równie genialnej pomocy skrzydłowych, chociaż patrząc z pewnej perspektywy w działaniach obrońcy był jednak pewien zamysł.

Najpierw obrona przeciwko 3NT granym z ręki E po oczywistym wiście 3. Rozgrywający zabił to w stole K i zagrał na impas karo, wstawiając ze stołu D. W po dojściu K powtórzył pika waletem. Rozgrywający po przekonaniu się, że przez kara niestety, się nie da, zgrał następny honor karowy do którego dołożył trefla ze stołu i w sposób naturalny zagrał króla a następnie blotkę kier do której S dołożył pika???, ze stołu został dołożony A.  Końcówka jest taka:

 

♠ D 9
D 10
♣ 7 5
♠ – ♠ –
W 9 8 6
 5 4 3
♣ A W ♣ 10 9 6
♠ 10 8
10
♣ K D 8

Rozgrywający ma 6 lew i znikąd pomocy, zagrywa A a S „odblokowuje”  K, zagranego w następnej lewie W bije damą, zgrywa 10 i odchodzi 8. I tak z lew 7 zrobiło się nagle ich 10 i maks!!.

Końcówkę kierową wygrał jeden z rozgrywających, ale to też odbyło się przy wyraźnej pomocy obrony a dokładnie jednego z obrońców. Wyglądało to tak; poszedł wist 7 do której rozgrywający dołożył D, drugi obrońca zabił to K  i odszedł 2, oczywiście N przebił to 2 no i w takiej oto pozycji:

♠ D 9 7 6
D 10 3
♣ 7 5 4 2
♠ K 5 ♠ A 4
A W 9 8 6 4 K 5
A D 5 4
♣ A W 3 ♣ 10 9 6
♠ W 10 8 3 2
7
10 8
♣ K D 8

odszedł BLOTKĄ PIK. Niby jakiś pomysł w tym odejściu jest, choćby próba odcięcia rozgrywającego od dobrych kar, no ale S też chyba tą groźbę widział i odszedł 2 trefl a nie jakimś wysokim numerem. A może jednak się mylę.

W każdym razie, raz jeszcze się pokazało, że w życiu a w brydżu szczególnie, zdarzają się rzeczy które  nie tylko nie śniły żadnym fizjologom ale nie śniły się też nikomu innemu.

Na zakończenie jak zwykle, udanych impasów zwłaszcza tych ćwiczebnych.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *